Bartosz Wiciński-STOPS Bartosz Wiciński-STOPS
5782
BLOG

Nie będę umierał za Kaczyńskiego...

Bartosz Wiciński-STOPS Bartosz Wiciński-STOPS Polityka Obserwuj notkę 136
... i nie na zasadzie "nie bo nie", tylko mam powody i jestem przekonany, że w Polsce żyje masa osób które myślą w podobny sposób jak ja w tej sprawie.

Sprawa rozbija się o sondaż - zrealizowany po debacie sejmowej w sprawie sytuacji na Ukrainie - gdzie padły pytania o gotowość Polaków do poświęceń dla dobra kraju w przypadku zagrożenia. Pojawiają się opinie, że samo badanie jak i pytania były bzdurne ale widzę, że jakaś dyskusja na ten temat się toczy w studiach telewizyjnych i radiowych. W mediach funkcjonują także komentarze które wskazują na analogię z 1939 rokiem, kiedy Polska została pozostawiona sama sobie przez sojuszników. Dlatego postaram się jak najbardziej przejrzyście odnieść do tego zagadnienia.

Dlaczego nie będę umierał za Kaczyńskiego? Na przykład z tego względu, że Jarosław Kaczyński ze swoją partią nie tylko uczynił w kraju jedną z głównych osi sporu katastrofę smoleńską, ale wywleka to całe polskie piekiełko na arenę miedzynarodową z bardzo marnym skutkiem, a nawet dopuszcza się manipulacji w stosunku do szefa rządu sojuszniczego kraju. 

Zacznijmy od Ameryki dla której Prawo i Sprawiedliwość kompletnie się nie liczy, co dość doniośle i dobitnie pokazał Biały Dom, gdy otrzymał petycję Polonii w sprawie Smoleńska - odesłał zainteresowanych do raportu MAKU i KBWL. To nie była pierwsza porażka jaką poniósł elekotrat Prawa i Sprawiedliwości z Jarosławem Kaczyńskim na odcinku amerykańskim, bo po wciśnięciu - podczas wizyty w Polsce - prezydentowi USA "memorandum smoleńskiego" nikt nie raczył na to odpowiedzieć ze strony naszego sojusznika. Mitt Romney - rywal Obamy w wyborach prezydenckich - nie spotkał się w Polsce z opozycją, a John Kerry nie zatrzymał się przy tablicy upamiętniającej katastrofę smoleńską. 

W 2010 roku Jarosław Kaczyński posłużył się podłą manipulacją w stosunku do urzędującego premiera sojuszniczej Wielkiej Brytanii - Davida Camerona. Manipulacja dotyczyła rzekomych gratulacji jakie miał otrzymać prezes od Davida Camerona za to, że nie przyjął kondolencji po katastrofie smoleńskiej od Władimira Putina, co poźniej dementował rzecznik Downing Street. Nie można tutaj pominąć miejsca w którym szef Prawa i Sprawiedliwości nagiął fakty. To miało miejsce na łamach amerykańskiego Newsweeka, którego czytają miliony ludzi na świecie!

To nie koniec fantazjowania i błaznowania, bo czym innym można nazwać insynuacje Jarosława Kaczyńskiego na temat wyboru Angeli Merkel na kanclerza Niemiec? I dla jasności, nie interesuje mnie czy to prawda czy nie, tylko nurtuje mnie pytanie; czemu to w ogóle interesuje prezesa partii prowadzącej w sondażach w aspekcie życiorysu kobiety, której państwo jest naszym sojusznikiem, nie wspominając już o kolosalnej wymianie handlowej? Do tego dochodzi niezapomniana konferecja prasowa prezesa w polu, podczas której zapytał dziennikarza TVN 24 czy jest ze stacji polskiej czy niemieckiej. To znaczy co? Dziennikarze niemieccy są jacyś gorsi? Co to za pytania? Jarosław Kaczyński pisze w swojej książce, że - pewnego dnia obudzimy się w mniejszej Polsce - i on to pisze w kontekście niemieckich inwestycji w naszym kraju. Jeżeli myślicie, że nikt tego w Niemczech, a szczególnie w kręgach rządzących nie pamięta to muszę Wam powiedzieć, że jesteście w ogromnym błędzie.

To tylko mała garsta wypowiedzi i faktów z ostatnich lat. Wypowiedzi oraz faktów z życia Jarosława Kaczyńskiego, które uderzają lub ośmieszają nas - szczególnie prezesa - w oczach naszych strategicznych sojuszników. Jeszcze przed wpisem - który umieścił na swoim blogu Tomasz Lis - napisałem na Twitterze, że prezes powinien dziękować Bogu za to, że teraz nie rządzi bo podejrzewam, że Minister Spraw Zagranicznych Niemiec i niewykuczone, że także Francji wypiąłby się na Annę Fotygę. Odnosząc się do podobieństwa z 1939 rokiem i brakiem reakcji sojuszników muszę kategorycznie stwierdzić, że jeżeli - hipotetycznie oczywiście - dojdzie do najazdu na Polskę pod rządami Prawa i Sprawiedliwości, to sojusznicy mogą się zachować tak jak we wrześniu 1939 roku. I ja teraz nie żartuję, piszę to całkiem poważnie. Po tym co wyprawia ta partia na arenie międzynarodowej - kiedy nie jest przy władzy - Władimirowi Putinowi paradoksalnie jest na rękę wygranie wyborów przez Prawo i Sprawiedliwość jeżeli ma zamiar kiedyś Nas militarnie odwiedzić. 

Dlatego nie mam zamiaru umierać za Kaczyńskiego...

 

Follow me on Twitter

twitter.com/BWicinski

 

 

 

 

 

 

 

BANUJĘ ZA SPAM. ROCZNIK 1976.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka