Wczoraj na Twitterze Konrad Piasecki napisał o plotce, która dotyczyła negocjacji, jakie miałyby się toczyć między trzema byłymi politykami Prawa i Sprawiedliwości i Kongresem Nowej Prawicy. Plotka niesie, że Panowie chcą startować z list tej partii w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych. Trochę mnie to zdziwiło. Pierwszą myślą widzianą oczami wyobraźni jaka mi przemknęła przez głowę, była wspólna konferencja Adama Hofmana z liderem KNP na której jednym głosem mówią o "jego ekscelencji Putinie". Jednak to co dzisiaj przeczytałem w Rzeczpospolitej zmienia moją pierwszą myśl o 180 stopni. Tak, wiem zajmujemy się plotkami ale w każdej plotce jest ziarno prawdy.
Według "Rzepy" możliwy jest scenariusz w którym Janusz Korwin - Mikke odchodzi ze swojej macierzystej partii i zakłada nowy byt polityczny. W takim przypadku hipotetyczne negocjacje nabierają całkowicie innego wymiaru. Załóżmy, że rewelacja ostatnich wyborów do Parlamentu Europejskiego porzuca dotychczasowe koleżanki(?) (To Ty masz koleżanki? - parafraza z popularnego filmu) oraz kolegów i zakłada nową partię. Co się dzieje w takim wypadku z KNP? Przede wszystkim odkleja się od tego ugrupowania łatka prorosyjskości, co otwiera pole nie tylko dla wyrzuconych ale także do skupienia się pod jednym szyldem, tak mocnych i rozpoznawalnych nazwisk jak Jacek Kurski, Zbigniew Ziobro, Beata Kempa, Jarosław Gowin, Tadeusz Cymański, Zbigniew Girzyński. Ktoś powie, że KNP to Mikke i ja się z tym zgadzam, ale KNP to też marka już rozpoznawalna nie tylko w Polsce ale i w Europie. Jeżeli dodamy do tego nazwiska - które mogą być dość silnymi jedynkami na listach - to robi się już groźnie. Sondaże pokazują, że Prawo i Sprawiedliwość w wariancie wspólnych list prawicy praktycznie nic nie zyskuje na tym porozumieniu. Ciekawe jakby wyglądały badania, które obejmowałby osobną listę zjednoczonych wyrzutków politycznych pod szyldem Kongresu Nowej Prawicy? Pod uwagę należy też brać Ruch Narodowy, który może dorzucić swoje trzy grosze do tego towarzystwa. Nie można zapominać o tym, że Narodowcy mają konszachty z samym ojcem Tadeuszem Rydzykiem.
Co zyskuje Jarosław Kaczyński? Chyba najważniejsze jest to, że uzyskuje spokój w partii przed ustalaniem list w wyborach do Sejmu i Senatu, ponieważ żaden Gowin z Ziobrą nie będą mu się - kolokwialnie mówiąc - pałętali pod nogami. Powtarzam to od pewnego czasu, ale moim zdaniem te przystawki nie są mu potrzebne do zrobienia tych 30 - 32 procent, a może zyskać wodę pitną potrzebną mu do życia w postaci koalicjanta. Dlatego uważam, że może się zacząć robić niebezpiecznie i Jarosław Kaczyński może jednak sięgnąć po władzę. Jeżeli przyjmiemy, że na KNP głosowali tak zwami wyborcy zbuntowani i z tym im się kojarzyła partia a nie z liderem, to robi się już bardzo dramatycznie. Nie wiem jak rozegra się sprawa kilometrówek ale jednak badanie wskazało, że ponad 7% pytanych nie ma nic przeciwko temu, żeby nadal posiadali mandat poselski, do tego dochodzi 6% niezdecydowanych. Jeżeli dodamy do tego ostatnią próbę mącenia ludziom w głowach w wykonaniu trójki madryckiej, wspartej wątpliwościami wyartykułowanymi przez Jarosława Gowina, to nie wiem jak takie badanie będzie wyglądało za pół roku. Ja bym poszedł dalej i napisał o siedmioprocentowym wotum zaufania jakie Panowie uzyskali w społeczeństwie.
Political fiction? Być może. Mamy jednak rok do wyborów i zaczęło się szukanie łódek. KNP to łajba przeciekająca, ale na tyle chyba pewna dla Zbigniewa Ziobry i Jarosława Gowina niż porozumienia z Jarosławem Kaczyńskim. Anse między Jackiem Kurskim i byłym ministrem sprawiedliwości mogą pójść w niepamięć, jeżeli wspólnym celem ma być dojście do ław sejmowych. Wszyscy zainteresowani będą mieli jednak na koniec nie lada problem. Jak wejdzie się za rok do portu na tej krypie, to chyba głupio będzie mówić o sfałszowanych wyborach?
Follow me on Twitter
